Minął rok wojny. Pokazujemy i przypominamy największe i najbardziej istotne porażki Rosji oraz najbardziej brutalne przejawy działań armii Putina w Ukrainie. A eksperci wojskowi wyjaśniają dla WP, co już na wstępie agresji zaważyło na jej dalszych losach i jaką zbrodniczą drogą poszła Rosja.
Katastrofa w zakresie umiejętności kierowania operacją wojskową – oto kluczowa przyczyna tego, że wojna nie zakończyła się w kilka dni – uważa płk Maciej Matysiak, były oficer kontrwywiadu wojskowego RP, w latach 2014-2016 zastępca szefa SKW.
- Rosjanie nie potrafią tego robić. Mimo że dostają "lanie", to nie wyciągają wniosków. Ich porażką jest brak umiejętności dostosowywania się do sytuacji. System dowodzenia zatrzymał się na czasach z końca II wojny światowej. Nie mają umiejętności unowocześniania się w sztuce wojennej - mówi płk Matysiak.
Pułkownik dodaje również, że porażką jest fatalne rozpoznanie. - Zdeprecjonowanie zdolności militarnych Rosji jest sukcesem Ukrainy. Armia Putina traci ogromne ilości sprzętu i żołnierzy, a umiejętności adaptacyjne – co pokazywały przegrane na kluczowych kierunkach, są żadne – podkreśla Matysiak, uczestnik misji OBWE w Chorwacji i Kosowie w 1998 r., misji NATO SFOR 2002-2003 w Bośni i Hercegowinie oraz III i IV zmiany polskiego kontyngentu w Iraku.
Widać to na osi czasu, na której opisujemy największe porażki Rosji od 24 lutego 2022 roku.
Kilka godzin po wydaniu przez Władimira Putina rozkazu ataku rosyjskie wojska powietrznodesantowe uderzyły na port lotniczy Kijów-Hostomel. Siły ukraińskie początkowo wyparły rosyjskie jednostki z lotniska, ale Rosjanie kontratakowali i 25 lutego zdobyli lotnisko. Walki przeniosły się na tereny miejskie w Hostomelu.
Zarówno Irpień jak i Hostomel, miasteczka położone na północny zachód od Kijowa, od pierwszych dni inwazji były areną ciężkich i krwawych walk. Ukraińska armia odparła szturm elitarnej rosyjskiej 31. gwardyjskiej brygady desantowo-szturmowej z Uljanowska. Ukraińcy przejęli też znaczne ilości sprzętu oraz dokumenty sztabowe.
Pomimo zaciekłego oporu 5 marca Rosjanom udało się zdobyć Hostomel. Uniemożliwili cywilom ewakuację z miasta. Już wtedy wykazali się potworną bezwzględnością - zabity został burmistrz Jurij Pyłypko i kilka innych osób. Zginęli, gdy rozdawali ludności cywilnej żywność i lekarstwa.
Rosjanie nie byli jednak w stanie utrzymać Hostomelu. 1 kwietnia generał Ołeksandr Pawluk, wojskowy gubernator obwodu kijowskiego, poinformował, że siły rosyjskie opuściły miasto. Dla Rosji oznaczało to ostateczną porażkę uderzenia na kierunku kijowskim. - W ogóle pierwszy tydzień tego, co Putin nazwał "specjalną operacją wojskową" był pasmem porażek - ocenia gen. Mirosław Różański. - Rosjanie zakładali desant w pobliżu Kijowa, odsunięcie władz Ukrainy. Niepowodzenie tego planu było kluczowe – na tym etapie wojny.
Płk Maciej Matysiak zauważa, że w pierwszych tygodniach Rosjanie nie tyle walczyli, co "maszerowali jak na paradzie wojskowej". - Szli bez zabezpieczenia, ubezpieczenia przeciwlotniczego. Ukraińcy, wykorzystując ręczną broń przeciwpancerną niszczyli ich czołgi, transportery opancerzone i kolumny transportowe. To spowodowało znaczy ubytek potencjału w dalszych fazach agresji – ocenia Matysiak.
Zdobycie Kijowa było dla Putina celem nadrzędnym. Na stolicę Ukrainy rzucił największe siły - kolumny czołgów liczyły dziesiątki kilometrów. Pierwotny plan zdobycia Kijowa miał opierać się na lądowaniu 8000 rosyjskich żołnierzy na wspomnianym już lotnisku w Hostomelu oraz przejęciu w ciągu czterech godzin Pałacu Prezydenckiego, i ustanowieniu w Kijowie marionetkowej władzy. Zajęcie stolicy Ukrainy miało nastąpić w ciągu 3 dni. Porażka w Hostomelu zmusiła ostatecznie Rosjan do wycofania się z obwodu kijowskiego. Ostatecznie starcie zakończyło się odwrotem wojsk rosyjskich z obwodu kijowskiego i wycofaniem z Irpienia. Odwrót miał być taktyczny, ale w ciągu roku Rosjanie już tam nie zaatakowali.
- Bitwa o Kijów w zasadzie przesądziła o losach wojny, po przegranej w tej pierwszej fazie - ocenia gen. Waldemar Skrzypczak. W jego ocenie wszystkie kolejne niepowodzenia Rosji były konsekwencją tej porażki połączonej z niewłaściwym dowodzeniem.
Gen. Stanisław Koziej porównuje starcie o Kijów do nokautu w boksie: - Zawodnik rozpoczyna atak i od razu jest skontrowany. Może jeszcze nie pada na plecy, ale siada. To był nokaut, który załamał pierwotne plany i wizje Putina co do podboju Ukrainy. Moim zdaniem to było decydujące, bo zmusiło go do wycofania dużego zgrupowania wojskowego i zrezygnowania z całej operacji przeciwko Kijowowi.
- A operacja ta miała doprowadzić do obalenia władzy w Ukrainie. To był na pewno ogromny szok dla Putina, ale i dla całego świata, który zorientował się, że armia rosyjska nie jest taka, jak ją dotychczas postrzegaliśmy - dodaje gen. Koziej.
Z kolei gen. Różański ocenia, że niedomagań rosyjskiej armii nie udało się ukryć już po kilku dniach.
Zatopienie przez Ukraińców krążownika "Moskwa" było spektakularnym sukcesem wojsk ukraińskich i ogromną porażką wojsk rosyjskich. Po trafieniu rakietami 14 kwietnia flagowy okręt floty czarnomorskiej zatonął ostatecznie w dwa dni później.
Ofensywa Rosji w Donbasie miała zakończyć się okrążeniem wojsk ukraińskich i przesądzić o wyniku wojny. Jednak plany Kremla szybko zostały zweryfikowane. Hucznie zapowiada wielka bitwa o Donbas nie przyniosła efektu zamierzonego przez Putina. Przerodziła się w długotrwałe starcie, trwające do dzisiaj. Opór Ukraińców jest tak duży, że przesilenia w tym regionie można spodziewać się dopiero za kilka tygodni – a może nawet kilka miesięcy.
Rosyjska propaganda ogłosiła, że "w geście dobrej woli" siły Kremla wycofują się z Wyspy Węży - strategicznie położonej wyspy, którą zajęli w pierwszych dniach wojny. Przemilczeli, że opuszczają wyspę po licznych atakach artyleryjskich i rakietowych na tamtejszy garnizon, które zniszczyły rosyjskie zestawy przeciwlotnicze.
Sztab grupy Wagnera został zniszczony w ostrzale ukraińskim w mieście Popasna w obwodzie ługańskim. Eksplozje potwierdziła również strona rosyjska. Według Rosjan na kwaterę spadły pociski wystrzelone z wyrzutni HIMARS. Było to kluczowe uderzenie, ponieważ Władimir Putin bardzo ceni sobie - jak twierdzi - "elitarną" Grupę Wagnera i jej wsparcie na froncie ukraińskim.
- Porażką Rosji jest zaangażowanie do wojny grup militarnych, jak Grupa Wagnera (z więźniami) czy kadyrowcy. To pokazuje tylko, że siły zbrojne są niewydolne. To z punktu widzenia wojskowego tragedia. Posiłkowanie się takimi narzędziami to porażka militarna - ocenia płk. Matysiak.
Krym, tak bardzo istotny dla Władimira Putina, został ostrzelany 16 sierpnia, gdy spłonął skład amunicji. A to był tylko początek serii ataków.
Wybuchy w kolejnych dniach były jeszcze bardziej spektakularne. Miały one miejsce m.in. na lotnisku wojskowym Belbek koło Sewastopola. To największa baza wojskowa na Krymie, z której Rosja atakuje Ukrainę. Wybuchy słyszeli też mieszkańcy Kerczu, a okupujący półwysep Rosjanie uruchomili systemy obrony przeciwlotniczej.
"15-20 minut po serii eksplozji w rosyjskiej bazie lotniczej Belbek świadkowie donoszą o drugiej salwie, która miała rozerwać lotnisko na strzępy. Najprawdopodobniej wielu rosyjskich pilotów zginęło w swoich samolotach podczas próby ucieczki" - pisał na Twitterze Wiktor Kowalenko, były ukraiński dziennikarz oraz weteran ukraińskiej armii.
Rosjanie zrozumieli, że nie mogą czuć się bezpiecznie w żadnej części terytorium okupowanej Ukrainy. Na Krymie także. Skutkiem ataków na Krym był wyjazd wielu Rosjan z półwyspu.
W ciągu kilku dni od rozpoczęcia kontrofensywy Ukraina odzyskała spory obszar na wschód od Charkowa. Szczególnie istotne było odbicie Izjumu - węzła komunikacyjnego przy granicy Donbasu.
Ukraińska kontrofensywa na południu i wschodzie obwodu charkowskiego w ciągu pięciu dni osiągnęła wszystkie swoje cele. Wojska rosyjskie opuściły 8 września miasto Bałaklija. Oddziały ukraińskie osiągnęły 9 września zachodnie obrzeża Kupiańska. W nocy 10 września siły rosyjskie wycofały się za rzekę. Rosyjskie dowództwo zdecydowało się porzucić także Izjum.
gen. Waldemar Skrzypczak
Zacięte walki, jakie toczyły się w obwodzie charkowskim, doprowadziły do rosyjskiej klęski. Udało się to dzięki świetnemu planowaniu i dowodzeniu, wzmocnieniu Ukrainy czołgami T-72 (w tym polskimi) oraz amerykańskimi HIMARS-ami. Siły ukraińskie odniosły ważne operacyjne zwycięstwo i odbiły prawie cały obwód charkowski. Wyzwolenie Izjumu pogrzebało ogłoszone przez Rosję plany zajęcia całego Donbasu.
Ostatecznie 4 października cały obwód charkowski został wyzwolony.
Wczesnym rankiem 8 października na Moście Krymskim doszło do eksplozji. W jej wyniku częściowo zawaliła się jedna z dwóch jezdni mostu drogowego. Spłonął też pociąg z cysternami paliwa na sąsiadującym moście kolejowym. Ruch na moście został na pewien czas wstrzymany. Władimir Putin nakazał powołanie specjalnej komisji, "w związku z sytuacją kryzysową na Moście Krymskim".
To kolejny symboliczny moment na osi czasu wojny w Ukrainie. Most Krymski, zbudowany w 2018 roku nad wodami Cieśniny Kerczeńskiej, łączy okupowany Półwysep Krymski z rosyjskim Krajem Krasnodarskim. Połączenie jest wykorzystywane przez Kreml do transportu żołnierzy i sprzętu wojskowego.
We wrześniu Rosjanie organizowali pseudoreferenda na okupowanych ziemiach Ukrainy. Po ich zakończeniu Putin z dumą ogłosił, że obwody chersoński, zaporoski, doniecki i ługański zostały przyłączone do Rosji. W tym samym czasie ukraińska armia prowadziła już kontrofensywę, odzyskując kontrolę nad Chersońszczyzną.
Chersoń był jedyną stolicą ukraińskiego obwodu, jaką Rosjanom udało się zdobyć po 24 lutego 2022 r. Gdy na ulicach miasta pojawili się ukraińscy żołnierze, tamtejsza społeczność witała ich z otwartymi ramionami. Burzyło to narrację Kremla i pokazywało, jak kłamliwe były pseudoreferenda w tym regonie.
- Wycofanie się spod Chersonia było wyjątkową porażką Rosjan - ocenia gen. Różański. - Ukraińcy dokonali perfekcyjnego manewru okrążenia żołnierzy rosyjskich.
Do ostrzału doszło w nocy z 31 grudnia na 1 stycznia. Rosyjski resort obrony oznajmił kilka dni później, że w Makiejewce zginęło 63 żołnierzy. Jednak Centrum Komunikacji Strategicznej Sił Zbrojnych Ukrainy poinformowało, że około 400 rosyjskich rezerwistów zmobilizowanych na wojnę z Ukrainą zginęło w wyniku ataku ukraińskich wojsk na koszary w okupowanej Makiejewce. Jak przekazano, Ukraińcy dokonali tego uderzenia przy pomocy HIMARS-ów.
Wuhłedar, miasto położone na południowy zachód od Doniecka, stało się miejscem blamażu wojsk rosyjskich. Rosjanie w tym właśnie miejscu mieli stracić setki czołgów i wozów opancerzonych. Straty są również w ludziach - na publikowanych materiałach wideo widać wiele ofiar tego nieudanego rosyjskiego natarcia. Obraz klęski Rosjan pokazują też zdjęcia satelitarne.
Klęska nie przeszła bez echa w samej Rosji. Mający ponad 600 tys. subskrybentów na Telegramie rosyjski bloger pisze: "Od roku prowadzimy specjalną operację wojskową. Nie raz, nie dwa Ukraińcy karcili nas za jazdę w dużych kolumnach i za gromadzenie się w kupie. Była przeprawa pod Izjumem, była pod Biłohoriwką. Myślałem, że wszyscy już się nauczyli. Ale jednak nie". I dalej: "Nie mam pojęcia, jak tak skrajny debilizm, jak ten pod Wuhłedarem był możliwy – i to rok od rozpoczęcia Specjalnej Operacji Wojskowej!"
Rosja pokazała się podczas ostatnich miesięcy z najgorszej strony. Wielokrotnie słyszeliśmy i widzieliśmy informacje o grabieżach, gwałtach, i mordach popełnianych przez żołnierzy armii Putina. W pamięci wszystkich zapisały się choćby obrazy z Buczy, na ulicach której widzieliśmy mnóstwo ciał zamordowanych Ukraińców. Poniżej przypominamy ten i inne przykłady rosyjskiej bezwzględności i ludobójstwa.
- Armia rosyjska zdecydowała się na prowadzenie wojny metodą zbrodniczą. Putin eskalował wojnę aż do poziomu wojny bandyckiej. Wojna sama w sobie jest czymś "naturalnym" w stosunkach międzynarodowych, ale w XX i XXI wieku mają one swoje zasady, prawa, konwencje - mówi gen. Koziej. - Putin je pogwałcił. Wszystkie.
Koziej dodaje, że ci, którzy łamią konwencje, stawiają się poza nawias międzynarodowej społeczności:
- Dokonując zbrodni Rosja postawiła się właśnie poza cywilizowanymi państwami w systemie międzynarodowym. Trudno sobie wyobrazić, że oficerowie wojsk zachodnich mieliby siąść kiedykolwiek do stołu z oficerami wojsk rosyjskich, którzy zdecydowali się na takie zbrodnie.
Największa elektrownia atomowa w Europie od 4 marca jest zajęta przez rosyjskie wojsko. Na terenie elektrowni Rosjanie rozmieścili sprzęt wojskowy i amunicję. Nieustannie ostrzeliwują okolicę.
Sytuacja rodzi obawy o powtórkę z Czarnobyla, ponieważ wojska ostrzeliwujące okolice elektrowni stwarzają poważne niebezpieczeństwo katastrofy nuklearnej. Ponadto Kijów oskarża stronę rosyjską o szantaż nuklearny.
13 marca to dzień, kiedy Rosja rozszerza swoje cele na zachodzie Ukrainy. Jednym z nich jest baza wojskowa w Jaworowie, 25 km od polskiej granicy. Rosjanie przeprowadzili atak na Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa, na które miało spaść osiem rakiet. Władze obwodu lwowskiego informowały o 35 zabitych.
- Ten atak został przeprowadzony przede wszystkim po to, żeby znów zastraszać Europę, zniechęcać do udzielania pomocy Ukrainie i spowodować jeszcze większą falę migracji - wyjaśniał wówczas gen. Roman Polko w rozmowie z WP.
Bestialski atak na teatr w Mariupolu, w którym schronili się ludzie z małymi dziećmi, był działaniem celowym ze strony Rosji – ocenił Wołodymyr Zełenski. - Armia rosyjskiego agresora zrzuciła na budynek "superciężką bombę". Nie zapomnimy nikogo, kogo życie zabrali okupanci - mówił prezydent Ukrainy.
W budynku schronili się ludzie, którzy wcześniej stracili swoje domy w wyniku zmasowanego ostrzału miasta. Jak poinformowała później stacja CNN, na dwóch zewnętrznych ścianach gmachu widniały napisy "dzieci" - co pokazały zdjęcia satelitarne. Jednak nie powstrzymało to armii rosyjskiej od zbombardowania obiektu. Zginęło co najmniej 300 cywilów.
- To przykład totalnego bestialstwa Rosjan - mówi gen. Skrzypczak. I dodaje, że to prawdziwe oblicze armii rosyjskiej.
Centrum handlowe Retroville zostało trafione rosyjskim pociskiem Kalibr. Część obiektu doszczętnie spłonęła, zniszczony został parking i znajdujące się na nim pojazdy, eksplozja uszkodziła także sąsiednie budynki mieszkalne.
Eksplozja była tak potężna, że odczuwano ją w całym Kijowie. W wyniku ataku zginęło co najmniej osiem osób. W centrum handlowym przechowywano sprzęt dla sił ukraińskich.
28 lutego w podkijowskiej Buczy doszło do pierwszego starcia pomiędzy armią rosyjską a ukraińską. W pierwszych dniach marca Rosjanie wkroczyli do miasta i rozpoczęli jego okupację. Zajęli też część sąsiedniego Irpienia.
Gdy Bucza 1 kwietnia została wyzwolona przez siły ukraińskie, cały świat zobaczył setki ciał brutalnie zabitych cywilów. Podobnie było w Irpieniu, gdzie trwały zaciekłe walki.
"Irpień jest zniszczony w połowie, zaś Bucza w około piętnastu procentach. Dziury po kulach w znakach drogowych, leje po bombach, dziury w drogach po granatach, leje po ostrzale artyleryjskim – tego dużo więcej jest w Irpieniu. Natomiast w Buczy doszło do zbrodni wojennej na jeszcze większą skalę. Zamordowano ok. 480 osób" - mówił Kamil Wyszkowski, dyrektor wykonawczy UN Global Compact Network Poland w Wirtualnej Polsce.
- Bucza to przykład wojny zbrodniczej w wykonaniu Rosjan - ocenia gen. Koziej. Podkreśla okrutne działania Rosjan wobec ukraińskich cywilów, deportacje, więzienie i "najbardziej odrażające" – wywózkę małych dzieci.
W ocenie płk Matysiaka obnażyło to Rosję jako kraj zbrodniarzy. - Nie było żadnego dowódcy, który by się temu przeciwstawił. Albo się bali podwładnych, albo przyzwalali na to. Tak czy tak to bestialstwo. Celowe mordowanie cywili dla zabawy. Gwałty, mordy, zbrodnia w czystej postaci - ocenia.
Podczas rosyjskiego ataku na dworcu w Kramatorsku znajdowały się tysiące ludzi oczekujących na ewakuację z Donbasu. Ludzie uciekali, bojąc się natarcia rosyjskich wojsk z północnego zachodu, z okolic Izjumu w obwodzie charkowskim.
"Najeźdźcy dobrze wiedzieli, gdzie uderzyć. Wiedzą też, czego chcą - wziąć jako zakładników możliwie największą liczbę cywilów i zniszczyć wszystko, co ukraińskie" - przekazał przewodniczący donieckiej administracji obwodowej Pawło Kyryłenko.
Rosyjskie rakiety zabiły ponad 50 osób, w tym pięcioro dzieci.
Między 16 a 20 maja ponad dwa tysiące ukraińskich żołnierzy wyszły z podziemi Azowstalu - huty w Mariupolu. Przez 86 dni pułk Azow, 36. brygada piechoty morskiej oraz inne jednostki Sił Zbrojnych Ukrainy wiązały w walce ok. 20 tys. rosyjskich żołnierzy. Oblężeni ściągali na siebie ogień, żeby dać czas ukraińskiemu wojsku na obronę obwodów kijowskiego i czernihowskiego.
Według amerykańskiego Instytutu Studiów nad Wojną, ukraińskie dowództwo wojskowe nakazało żołnierzom broniącym zakłady metalurgiczne Azowstal poddanie się siłom okupanta. Ukraina chciała w ten sposób negocjować wymianę więźniów rosyjskich na obrońców Mariupola z pułku Azow. Nie była to pełna kapitulacja, której prawdopodobnie w najlepszym dla siebie scenariuszu oczekiwałaby Rosja.
Rosyjskie rakiety Kalibr, wystrzelone z okrętu podwodnego na Morzu Czarnym, uderzyły w centrum Winnicy, miasta w środkowej Ukrainie. Trafiły między innymi w budynek, w którym znajdowały się pomieszczenia biurowe i punkty usługowe, a także w Dom Oficerów - obiekt kultury z salą koncertową.
W wyniku ataku na Winnicę zginęły co najmniej 23 osoby, a ponad 100 zostało rannych, w tym 50 ciężko.
Izjum, miasto liczące przed rosyjską inwazją około 45 tys. mieszkańców, zostało zdobyte przez siły agresora na początku kwietnia, po trwających blisko miesiąc walkach.
W lesie w pobliżu wyzwolonej we wrześniu 2022 r. miejscowości odkryto groby, w których odnaleziono 447 ciał. Jak powiadomił komendant główny policji Ukrainy Ihor Kłymenko, w wyniku prac ekshumacyjnych wydobyto stamtąd ciała 215 kobiet, 194 mężczyzn, pięcioro dzieci i 22 wojskowych. Oprócz tego znaleziono szczątki 11 osób, których płci na razie nie udało się określić.
Gubernator obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow podkreślił, że większości ciał nosiła ślady nienaturalnej śmierci, a na 30 zwłokach widoczne były ślady tortur.
Na kilku drewnianych krzyżach na grobach w Izjumie widniały nazwiska osób, które przypuszczalnie są w nich pochowane, natomiast na większości znajdują się tylko numery – jeden na zbiorowej mogile wskazuje, że spoczywa tam 17 ukraińskich żołnierzy.
Oddawanie głosów w zarządzonych przez Putina referendach przypominało operację specjalną i często było wymuszane pod groźbą utraty pracy czy świadczeń socjalnych. Odnotowywano również przypadki oddawania przez jedną osobę wielu głosów "w imieniu członków rodziny". W wielu miejscach "głosowanie" odbywało się pod obserwacją ludzi uzbrojonych w broń automatyczną. W innych uczestniczyli rosyjscy żołnierze, a w kolejnych krążyły ochraniane przez żołnierzy mobilne urny.
27 września ogłoszono wyniki referendów (powszechnie uznawanych za fałszywe) na terytoriach okupowanych, które opowiadały się za aneksją do Rosji, przy czym w obwodzie donieckim "zagłosowało" rzekomo na "TAK" 99,23 proc. uczestników referendum, w obwodzie ługańskim - 98,42 proc., w chersońskim - 87 proc., a w zaporoskim - 93,11 proc.. Zaplanowano także głosowania w obwodach mikołajowskim i charkowskim, jednak nie przeprowadzono ich z powodu "ograniczonej" kontroli rosyjskiej nad tymi terytoriami – to znaczy po prostu Rosjanie nie zdołali ich podbić.
Ukraińska policja odnotowała co najmniej 582 zbrodnie wojenne popełnione przez Rosję na okupowanych obszarach obwodu charkowskiego. Rosjanie - jak mówi płk Matysiak - chcą zacierać ślady zbrodni wojennych, m.in. przez palenie zwłok, do którego używają przenośnych krematoriów.
Tego dnia połowa ukraińskiej infrastruktury energetycznej została uszkodzona lub zniszczona w wyniku bombardowań. Rozpoczęło to liczne ataki tego rodzaju na ukraińskie cele. Do dziś, rok po rozpoczęciu tzw. specjalnej operacji wojskowej przez wojska Putina, Ukraina mierzy się z takimi atakami i problemami z dostępnością prądu, wody itd.
ocenia gen. Różański
Rosjanie próbują zająć Bachmut od sierpnia. W listopadzie i w grudniu 2022 r. trwały tam najcięższe i najbardziej krwawe w ostatnim czasie walki w Ukrainie. Eksperci mówili o ogromnych stratach zarówno po stronie rosyjskiej, jak i ukraińskiej. Trwa walka na przetrzymanie, a obie strony są coraz bardziej wyczerpane.
Bachmut wygląda jak piekło na ziemi. Przejmujące zimno, kleiste błoto, ostrzały w dzień i w nocy, widmo śmierci. Doradca gabinetu prezydenta Ukrainy, Ołeksij Arestowycz, powiedział, że po walkach pozostają "warstwy" zabitych żołnierzy przeciwnika. - Rosjanie przeprowadzają po kilka ataków w ciągu dnia - dodał.
Ataki z użyciem irańskich dronów Shahed to też częsta sytuacja na ukraińskim froncie. Rosjanie wykorzystują je nie tylko, aby wykrwawiać i wyniszczać wojska ukraińskie, ale i atakować cele cywilne.
30 grudnia ukraińska obrona przeciwlotnicza zestrzeliła 16 dronów "Shahed-131/136". Drony nadleciały z kierunków południowo-wschodnich i północy. Eksplozje zauważono w Kijowie, w Zaporożu, w Czerkasach i w Chersoniu oraz w obwodach dniepropietrowskim, kijowskim, kirowhradzkim oraz w chersońskim.
W ostatni dzień roku Rosjanie zaatakowali centrum Kijowa. W wyniku ataków 30 procent mieszkańców Kijowa nie miało prądu. "Tym razem zmasowany atak rakietowy Rosji celowo wymierzony jest w dzielnice mieszkalne, nawet nie w naszą infrastrukturę energetyczną. Zbrodniarz wojenny Putin "świętuje" Nowy Rok zabijając ludzi. Rosja musi zostać wyrzucona ze swojego miejsca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, które zawsze zajmowała nielegalnie" - napisał na Twitterze minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba.
- Ostrzeliwali Ukrainę w Wielkanoc, w Boże Narodzenie i teraz w Nowy Rok. Oni nazywają się chrześcijanami i bardzo szczycą się swoim prawosławiem, ale w rzeczywistości stoją po stronie diabła - powiedział wówczas ukraiński prezydent Wołodymyr Zełenski w wystąpieniu opublikowanym w mediach społecznościowych.